środa, 21 maja 2014

Rozdział 2 ,,First dance''

Przepraszam, wiem, że miał być wczoraj, ale zapomniałam go wstawić xD. W nocy się ubudziłam, bo mi się przypomniało, ale wifi coś nie działczyło. Okej i macie tutaj nowy trailer <3  
Mamy nadzieję, że długość rozdziałów Was nie nuży. A może są za krótkie ? Dajcie znak ;)
Chcemy, żeby dla każdego ten blog był przyjemnością, a nie czymś słabym.
---------------------------------------------------------------------------

Liliana's POV

W moim kierunku zmierza wysoki mulat o czarnych włosach.  Ubrany jest w czarne rurki i czerwoną, kraciastą koszulę. Włosy ma zaczesane do góry. Są w lekkim nieładzie, ale wyglądają pociągająco.  Przypomina mi kogoś, ale nie mogę sobie go skojarzyć.

-Witaj blondi. Zatańczysz ? - o nie. Już wiem kto to. To ten chamski dupek, który był dzisiaj u mnie w sklepie, a raczej szmateksie. Wszędzie poznam ten chrypliwy i seksowny głos.

-Wybacz, nie mam ochoty. - łapie mnie za nadgarstek i ciągnie za sobą na parkiet. - Co Ty do cholery wyprawiasz ?! - krzyczę i tak nikt mnie nie usłyszy przez zagłuszającą muzykę. Co on sobie wyobraża ?

-Zamierzam z Tobą zatańczyć. - obejmuje mnie w talii i zaczyna lekko poruszać biodrami.

-Ale ja nie chcę ! - próbuję wyrwać się z jego uścisku, ale jest za silny.

-Jesteś naprawdę irytująca kotku. - szepcze mi na ucho. Jego zapach natychmiast wypełnia moje nozdrza. Intensywne, męskie perfumy i papierosy. To czuję i bardzo mi się to podoba. Już kocham ten zapach.  Nie wiem dlaczego, ale momentalnie się uspokajam  i zaczynam dołączać do tańca.  - Masz zgrabne bioderka. - kontynuuje swoją wypowiedź, którą kieruje do mojego ucha. Jest dosyć dosłowny. Natychmiast rumienię się na te słowa. Jeszcze nigdy nikt mnie tak nie komplementował. To bardzo dziwne uczucie. Nie wiem jak mam na to zareagować. W pewnym momencie czuję jego usta na mojej szyi. Zaczyna zasysać moją skórę, na co natychmiast wydaję delikatny jęk.

-Zostaw mnie ! - momentalnie się otrząsam i lekko odpycham natręta, jednak on nie ustępuje. Nadal wpija się w moją skórę. Po chwili dmucha w nią zimne powietrze i odsuwa ode mnie twarz.

-Jak było ? - rzuca ironiczny uśmieszek i dalej próbuje ze mną tańczyć.

-Po co mi to zrobiłeś ? Nie znam Cię. Jesteś ohydny ! - niechciane zdanie wymyka się z moich ust. Nie powinnam tego mówić, nie tak zostałam wychowana. Jednak moja podświadomość stwierdza, że dobrze mu tak.

-Spokojnie kotku. Następnym razem sama będziesz mnie o taką prosić. - mruga do mnie i opuszcza lekko swoje ręce z mojej talii.

-Umm,  nie dzięki. Ja chyba powinnam już iść.   - informuję go, żeby jak najszybciej wydostać się z tego miejsca. Wiedziałam, że takie miejsca nie są dla mnie. Moja przyjaciółka, Emma od razu podłapała sobie jakiegoś szarmanckiego gościa. Jak ona to robi, że Wszyscy na nią lecą ? Już wiem ! Jest ładna, miła, śmieszna i szczupła. Czyli ma wszystko czego brakuje mi. Do mnie przyczepiają się tylko jacyś napaleni gnoje, taki jak ten.

-W takim razie Cię odwiozę. - jeszcze tego mi potrzeba.

-Nie ma takiej potrzeby, jestem już dużą dziewczynką. - ugh. Niech on da mi już spokój.

-Nigdy nie wiadomo co może się stać. Chodź. - łapie mnie za rękę i ciągnie w stronę wyjścia z klubu nocnego. Już drugi raz podczas tego wieczoru czuję się zażenowana jego delikatnym dotykiem. - Wsiadaj. - otwiera mi drzwi pasażera do swojego auta.  Ciekawe gdzie się takiego dorobił.

-Dzięki. - nie chętnie zajmuję swoje miejsce i zapinam swój pas bezpieczeństwa. Chłopak siada obok mnie i rusza. Nigdy nie jechałam takim wypasionym autem. Moja mami ma tylko małego sztrucla. Reszta drogi mija w ciszy.

-A więc gdzie mieszkasz ? - cisza zostaje przerwana przez dźwięczny głos szatyna.

-To ten biały dom, o tutaj. - kłamię. Na pewnie nie powiem nie znajomemu, gdzie mieszkam. Nie ma mowy.

-Okej Lil... Okej. - przerwał. Czy on właśnie zaczął wypowiadać moje imię ? Pewnie usłyszał je dzisiaj podczas mojej rozmowy z Emmą w lumpeksie.

-A jak masz na imię ? - po co ja o to pytam ?

-Jestem Zayn kotku. A Ty ? - uśmiecha się promiennie. Wtedy wygląda naprawdę ślicznie. Lubię go takiego.

-Liliana. - odwzajemniam uśmiech. - No to dzięki za podwózkę. Pa. - wychodzę z samochodu i mu macham. Muszę chwilkę przeczekać, dopóki nie odjedzie. Wreszcie znika za zakrętem. Szybkim krokiem ruszam w kierunku mojego domu, który położony jest kilka parceli dalej. Wreszcie do niego docieram i w pośpiechu otwieram drzwi. Na samym wejściu wita mnie mami. Super.

-Cześć córciu. - mówi sarkastycznym głosem.

-Hej mami. - od kiedy pamiętam tak na nią mówię. To przez moje dziecinne problemy z przyswajaniem  niektórych liter.

-O której to się wraca ? - spoglądam na zegar, który wisi w przedpokoju.

-Jest dopiero 22:30. Bez przesady, mam przecież 18 lat. Jako dorosła osoba mogę robić co chcę ! - podnoszę lekko głos. I to chyba jest mój błąd. Jednak nie ma jeszcze nawet północy. Nie rozumiem jej czasami, a nawet więcej niż czasami.

-Nie podnoś na mnie głosu, moja droga Panno. Z tego co wiem to ja Cię utrzymuję, więc nie jesteś do końca dorosła ! - również ona zaczyna krzyczeć.

-Mam pracę jakbyś nie wiedziała ! - od zawsze uważa mnie za dziecko. Ja przecież nim nie jestem. Od kiedy tylko pamiętam była nadopiekuńcza. Zawsze ja jako jedyna musiałam być ubrana w ochraniacze nawet do piaskownicy ! Tak, wiem. Brzmi to bardzo dziwnie, ale tak było. Nigdy nie mogłam sama kupić loda w butce, bo przecież ten Pan mógł mnie zgwałcić. Każdy spacer ze znajomymi był kontrolowany przez nią zza krzaków. Do dziś mi wypomina, że poświęciła dla mnie całe swoje życie, ale ja tego nie potrzebowałam ! Wreszcie wszyscy się ode mnie odsunęli, gdyż nigdy nie mieli prywatności. Została tylko Emma. Dzięki temu wiem, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Jest jeszcze Liam. On również wspiera mnie od tamtego czasu. To dzięki nim mam jeszcze siłę sprzeciwiać się mojej matce i wszystkim innym. Dzięki nim mam nadzieję, na lepszy dzień.

-Wiem to dziecko, ale i tak ja zapewniam Ci wszystko. Teraz idź zmyć z siebie ten upiorny makijaż i się kładź. Jutro czeka nas trochę pracy. - uspokaja ton, na co momentalnie odczuwam ulgę. Nie lubię jak krzyczy, nie jestem do tego przyzwyczajona. Zawsze miałam być grzeczna i ona odpłacała mi się tym samym. Tak było, ale wszystko się zmienia.

-Jakie mamy plany na jutro ?

-Zostałam poproszona o zrobienie kilku ciast na imprezę u Morinsonów. Zgodziłam się i otrzymałam również zaproszenie. - widzę po jej twarzy, że jest strasznie zadowolona. Nie rozumiem jej. Od zawsze liczyły się dla niej tylko wystawne bankiety, na które rzadko kiedy dostawała zaproszenie. Muszę przyznać, że nie zawsze się nam przelewało. Nie jesteśmy bogaci tak jak Morinsonowie, ale od początku wpajano mi, że nie pieniądze się liczą. Moja mami raczej tego nie rozumie.

-Okey. Postaram Ci się pomóc. - przeczesuję swoje włosy, to taki odruch nerwowy. Nie przepadam za gotowaniem, a pieczenia to już nienawidzę. Nie umiem tego robić, ale mami zawsze prosi mnie o pomoc, a jak coś spieprzę to na mnie wrzeszczy. Nie wiem na co liczy, jeżeli nigdy nie uczyła mnie tej sztuki, a teraz każe mi to robić.

-Dziecko, co Ty masz na szyi ?! - odgarnia włosy z moich barków i otwiera szeroko oczy. Ups.

-Drasnęłam się dzisiaj wieszakiem w pracy... - nie wiem czy to najlepsze wytłumaczenie.

-Jeżeli to coś innego, to radzę Ci się przyznać. Inaczej będziesz miała kłopoty. - panna Victoria wraca do swojego codziennego, surowego tonu.

-Oczywiście, że to tylko draśnięcie mami. Idę się ogarnąć i spać, w końcu jutro mamy dużo pracy. - całuję ją w policzek i idę na górę. Wchodzę do łazienki i szybko zmywam tusz ze swoich rzęs. Mami nie pozwala mi się zbytnio malować, nie lubi tego. Dla niej pomalowane rzęsy u mnie, to tak jakbym miała na sobie kilogram tapety. A sama się maluje. Kiedyś chciałam się z nią o to pokłócić, to powiedziała, że Wszyscy jej znajomi się malują i ona nie chce się wyróżniać. Jednak, kiedy zarzuciłam ten sam argument dała mi szlaban. Wiem, że mam 18 lat i mogę robić co chcę, ale wolę być posłuszna niż wylecieć z domu. Tak też może być. Odpuszczę sobie na dzisiaj mycie. Ubieram swoją różową, milusią pidżamkę i usadawiam się na łóżku. Postanawiam poczytać jeszcze romansidło, które niedawno wypożyczyłam. Biorę się za nie, kiedy mój telefon wydaje kilka wibracji. Sięgam po niego i niechętnie odczytuję wiadomość. No to pięknie.


Nerwowo stukam palcami po klawiaturze, aby dowiedzieć się skąd ten typ ma mój numer.


Po niecałej minucie otrzymuję odpowiedź. 

Pięknie. Nie dość, że w domu mam irytującą matkę to jeszcze ten chory typ siedzi mi na głowie. Może i jest trochę intrygujący i przystojny, ale nie. Nigdy z nim nie będę, nie ma nawet o czym marzyć. Nie powiem, trochę ta jego jakże beztroska odpowiedź mnie przestraszyła. Może jeszcze zna moje prawdziwe miejsce zamieszkania? Nie, chyba raczej nie. Lekko spanikowana i przestraszona pogrążam się w głębokim śnie.

3 komentarze:

  1. Cudowny ! Czekam na następny <3 Świetnie piszesz :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurcze jaram się
    Zayn taki straszny?w dobrym znaczeniu, fajnie , zycze weny i czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń

Każdy opinia, nawet ta niepochlebiająca zachęca nas do dalszej pracy :) xx