niedziela, 1 czerwca 2014

Rozdział 4 ,,Boring party with You''

INFO :
Notki nie będę pojawiały się przy każdym rozdziale. Będą tam jeżeli zaistnieje taka potrzeba :)
+Pytanko mamy jedno :) Czy ten blog jest ciekawy jak na razie ? :) 
I co do następnego rozdziału, to nie wiem kiedy się pojawi, bo zostałam na razie sama i brakuje mi troszkę weny :/ Do niedzieli spróbuję napisać, no chyba, że wena wróci to będzie szybciej :*
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wchodzę do kuchni, w której jest już moja mama. Zajmuje się tym, czym raczej nie powinna na cudzym bankiecie. Rozkłada ciasta, nalewa napoje i ogólnie uchodzi za gosposię. Co prawda nie wygląda na nią zważając na jej strój. Ma na sobie kremową sukienkę przed kolano, łososiowe szpilki, a jej włosy upięte w wysoki kok, przyozdabia sztuczny kwiat. Czasem się zastanawiam dlaczego ona jeszcze nie zrozumiała, że Ci ludzie ją po prostu wykorzystują. Zawsze, zanim będzie mogła usiąść z nimi i zacząć zabawę, musi zająć się taką czarną robotą. Mówi, że sama tak chce, ale ja wiem swoje. To prawda, że Państwo Morinsonowie są mili, ale nie potrafią uszanować drugiego człowieka. Na pierwszy rzut oka wyglądają na miłych, ale jak ich bliżej poznasz, to zrozumiesz, że snują wiele intryg. Jedną z takich było zeswatanie mnie z ich synem, Kevinem. Ten wysoki chłopak, o ciekawej budowie i brązowych włosach jest naprawdę uprzejmy. Często bawiłam się z nim w piaskownicy za młodu, ale kiedy zaczęliśmy dorastać brakowało nam wspólnych tematów i nasze drogi się rozeszły. Nasi rodzice nie potrafili się z tym pogodzić. Głównie Pani Kelly zamarzyła o naszym związku. Wysyłała nas na różne kolacje, festyny, zapraszała mnie do ich domu. Jednak kiedy wreszcie powiedzieliśmy jej, że nic z tego nie będzie dała nam spokój. Niestety ucierpiały na tym kontakty mojej mami z jej rodziną. Więc znowu się zaczęło i trwa do dzisiaj. Nie wiem czy Kevin też na coś liczy, ale ja wiem jedno : nigdy ze sobą nie będziemy, bo jesteśmy z dwóch różnych bajek. Co prawda mami wychowywała mnie na taką jak on, ale się zmieniam i tyle. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie miękki głos.

-Hej Liliano. Dawno Cię nie widziałem. - och, Kevin. Zmienił się, a zaraz po tym jak jego twarz rozświetla się w uśmiechu robi mi się miło na sercu. Takiego go pamiętam. Tylko ta zwykła obcisła koszulka i jeansy do niego nie pasują. Gdzie biała koszula ?!

-Hej. Tak, minęło sporo czasu. W sumie nie było by mnie tutaj gdyby nie Twoja mama, która mnie wręcz wepchnęła do domu. - ja i długie wypowiedzi w stronę tego bruneta ? Dziwne.

-Bardzo się cieszę, że możemy sobie trochę pogadać. Chodźmy może do mnie. Towarzystwo dorosłych osób nie jest dla nas odpowiednie. - wskazuje dłonią, żebym szła pierwsza. Ruszam przed siebie, w kierunku schodów. Po drodze lukam na salon. Widzę około pięćdziesięciu ludzi, z szampanem w ręku. Na stole widnieje wiele smakołyków oraz fontanna czekolady. Taa, musi być na bogato. - Jesteś może głodna, albo spragniona ? Zaraz coś od nich zgarnę. - uwielbiam to jaki jest miły.

-Chyba się skuszę na coś sytnego. - kiwa porozumiewawczo głową i zostawia mnie na schodach. Decyduję się na samotną podróż do jego apartamentu. Kiedy znajduję się na miejscu doznaję szoku. Jego pokój strasznie się zmienił. Na ścianach nie ma już sportowych plakatów, tylko eleganckie obrazy. Zamiast dziecinnych wręcz mebli mogę ujrzeć drewniane komody i dwa biurka. Całość wygląda bardzo dorośle. Kiedy się tak rozglądam słyszę lekkie pukanie do drzwi. Odwracam się i widzę Kevina z tacą przysmaków. Znowu się promiennie uśmiecha. Ach.

-Udało mi się zgarnąć to. Może być ? - wskazuje na przysmaki.

-Tak, jestem trochę głodna. Cały dzień spędziłam w kuchni.

-A więc jak Ci idzie w Twojej pracy ? - a co Cię to obchodzi ?

-Dzięki, jest całkiem fajnie. Mało ludzi, ale przyjemnie.

-To fajnie.

-Taaa. - jeny, jaka nuda.

-Myślę, że powinnaś zjeść. Jeszcze mi tutaj zemdlejesz. - rzucam mu wymuszony uśmiech, na co on ukazuje mi rządek swoich białych zębów. Jak ja bym chciała mieć takie ładne uzębienie jak on.

Bierzemy się za jedzenie w ciszy. Było o czym przez chwilę gadać, ale się skończyło. Znów powiewa nudą, jak zwykle. Czuję co chwilę jego wzrok na moim ciele. Dosłownie pożera mnie swoim wzrokiem i nie wiem czy mnie nie wizualizuje. Na szczęście mój telefon wydaję kilka wibracji, więc wyciągam go i odczytuję sms'a.


Moje serce od razu rośnie, kiedy widzę kto jest nadawcą. Impreza ? Bardzo chętnie. Jedynym minusem tej oferty jest to, że jutro mamy niedzielę, a po niej następuje poniedziałek. A ja w tygodniu pracuję. Muszę go uprzedzić.

Przyznam, że bardzo bym chcę z nim iść, ale ostatnio i tak zawalałam pracę, a każdy wie chyba jak to jest po imprezie. Kiedy tak się zastanawiam, przypominam sobie o Kevinie. Przecież on tu jest !

-Przepraszam, czekam jeszcze na odpowiedź. - tłumacze się bardzo ogólnie, na co on tylko kiwa głową. Widzę jak jego wcześniejsza szczęśliwa aura gdzieś ucieka i zastępuje ją smutek. No nic. To tylko znajomy, nie muszę się nim nadto przejmować. Wiem, jestem świnią. O, sms.


 Jaki dżentelmen. Myśli, że się cieszę z tego przed ostatniego zdania ? To się grubo myli. Brzmi to bardzo mrocznie, bardzo. Znowu wraca do bycia chamskim dupkiem, po tym wszystkim ?

-Liliano, myślę, że Twoja matka Cię woła. - nic nie słyszę.

-Pewnie masz rację. Dziękuję. - wstaję z podłogi, która wcześniej zajmowałam i ruszam w kierunku schodów, prowadzących na dół. Może chociaż tam nie będzie tak nudno.

-Tak mami ? - zagaduję blondynkę, kiedy docieram na miejsce.

-Myślę, że już czas na Ciebie.

-Dlaczego ? Coś jest do zrobienia w domu ? - pytam, żeby Kevin nie poczuł się urażony. Tak naprawdę chcę już od dawna stąd wyjść.

-Nie, ale teraz zaczyna się zabawa tylko dla dorosłych. - co ona ma na myśli ? - Zbieraj się. Zobaczysz jeszcze nie raz Kevina. Chyba, że on chce iść do nas ? - na jej twarz wchodzi mroczny uśmiech. Nie, nie chcę ! Patrzę porozumiewawczo na chłopaka.

-Jestem już odrobinę zmęczony. Miałem dzisiaj trening. - uff. Mądry dzieciak.

-Jak uważasz. No to zmykaj. Wrócę jak podejrzewam bardzo późno. Mam klucze, więc zamknij dom. Pa pa. - otula mnie ramieniem.

-Nie jestem małym dzieckiem, mam własny rozum mami. - to mówiąc opuszczam dom Morinsonów.

***

Siadam na kanapie w swoim salonie i włączam telewizor. Mój w porównaniu z tym, który widziałam u Zayn'a jest wielkości mrówki. Jednak i tak go lubię, nie zważając na jego jakość. Lecę po programach. Czemu w sobotę w takich godzinach, nigdy nie ma nic ciekawego tylko same zabijanki. Decyduję się wziąć prysznic i udać się spać. Wchodzę po schodach i po drodze zbieram ciuchy mami. Musiała się śpieszyć. Wrzucam wszystko do kosza na brudną bieliznę i rozbieram się. Kiedy patrzę w lustro, widzę, że znowu trochę przytyłam. Jeny, jak ja tego nienawidzę ! Muszę się za siebie wziąć. Od jutra będę rano biegała i utrzymywała dietę. Tęsknię za moimi obojczykami i to bardzo. Wchodzę pod prysznic i go zażywam. Otulam się ręcznikiem, wycieram i ubieram milusią pidżamkę. Związuję włosy w lekkiego warkocza. Tylko to daje mi nadzieję, na złudzenie objętości. Znowu chwytam za moje romansidło i kiedy dochodzę do momentu, w którym się całują wracam myślami do kuchni szatyna. Ten pocałunek był piękny. Ciągle nie mogę zapomnieć smaku jego malinowych ust i jego języka łączącego się z moim. Rozmyślając o tym, nawet nie wiem kiedy zasypiam, a moja powieść ląduje na ziemi.
 
 

3 komentarze:

  1. Super , super i jeszcze raz super
    Strasznie mi się podoba ,to jest cudowne , a pytalas o rozdzialy, mnie nie nudza sa ciekawe i mysle ze akcja się jeszcze bardziej rozkreci, zastanawia mnie troche ten kevin ,ale nie wiem czemu
    Zycze weny i do nastpenego :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudne <3 Kocham Cię ! Świetnie piszesz *.*

    OdpowiedzUsuń

Każdy opinia, nawet ta niepochlebiająca zachęca nas do dalszej pracy :) xx